Środki obrony mogą przybierać różnorodne postacie. O wielu z nich słyszy się powszechnie, a wiele jest dużą niespodzianką dla kogoś kto dopiero rozpoczyna z nimi przygodę. Podobnie sprawa się ma z tymi, które służą obronie na dystans.

Prądem w napastnika

Najbardziej jaskrawym przykładem takiego urządzenia są paralizatory. Każdy laik wyobraża je sobie jako po prostu urządzenia rażące prądem. Jest to ogromne uproszczenie, ponieważ zarówno nie chodzi tu o prąd, jak również wersji tego urządzenia wymienić można co najmniej kilka.
Paralizator swoją zasadę działania opera na niezwykle wysokim napięciu – nie prądzie – które potrafi sięgać nawet do 20k V. Razem z wysokim napięciem generowany jest bardzo minimalny prąd, więc porażony takim urządzeniem napastnik zostaje jedynie oszołomiony, jednak nie dzieje się mu żadna poważna krzywda.
Wersji jest kilka, jednak warto jest się skupić głównie na dwóch najpopularniejszych, czyli paralizatorze stykowym oraz z wystrzeliwanymi sondami.

Dostępne wersje

Wersja stykowa posiada na sobie dwie elektrody, pomiędzy którymi po wciśnięciu spustu powstaje łuk elektryczny. Zetknięcie się z tym łukiem powoduje porażenie.
Druga wersja wystrzeliwuje w kierunku napastnika dwie sondy, które wczepiają się w ubranie bądź skórę i z odległości nawet kilku metrów potrafią porazić napastnika. Ta druga wersja choć nieco trudniejsza w użytkowaniu jest jednocześnie znacznie pewniejsza.